nowe - stare
O tym co był i go nie było - cz. 1

- Ale on na mnie patrzy!
- Zaśby tam nie miał patrzeć!? Takie cudo? - Heniek klepnął ją po tyłku
- Jedz szybciej! - ogoniła się od mężowskiej ręki i niby to surowym głosem dodała - Spóźnisz się!
Spojrzał na zegarek.
- O żesz! Ten kutas Wachowiak znowu się do mnie przypier...
Chciał powiedzieć "przypierdoli", ale się zachłysnął zupą. Zachłysnął, bo Hela szurnęła go po łysinie grożąc paluszkiem. Poprzednia żona nie miała nic przeciwko jego dosadnemu językowi, ale Hela była inna.
Siorbnął jeszcze kilka łyżek pomidorowej. Znów spojrzał na zegarek.

Chudy na wsi cz. 1

...więc poszedłem prosto do Agnieszki. Zapukałem w masywne, drewniane drzwi jej starego i w większości jeszcze wciąż drewnianego, domu. Otworzyła mi jej matka. Poznała mnie i zmieszana krzyknęła w głąb domu:
- Agnieszka, do ciebie... - zniknęła
Stałem czekając. Co miałem robić? Powód jej zmieszania aż nadto oczywisty - świeże limo pod okiem. Opuszczony kosmyk włosów nadaremnie próbował zasłaniać sinola. Pobił ją?
Rozmyślania przerwała mi Agniecha, która jak bomba wpadła do sieni.
- Janek? Przyjechałeś? Kiedy? Super, że jesteś! - trajkotała - Zachodź, no chodź. Co u Ciebie? Długo zostaniesz?

Windziarz

Wszystkie osoby opisane w niniejszym opowiadanku są zmyślone, tylko ja prawdziwy. Albo nie! 
Wszystkie osoby są prawdziwe, tylko ja zmyślony!

Czułem w sobie moc. Miałem potężne nogi i grubą skórę. Na nosie czułem groźny róg. Galopowałem jakoś tak króciutko, drobnymi kroczkami, ale z mocą. Patataj, patataj, patataj... Między nogami bujała mi się potężna fujara, a ja cały czas myślałem, że jak będę tak galopować to zawadzę przyrodzeniem o trawę. I jakoś tak kuliłem się w sobie. Kuliłem, gdy poczułem, że przednie nogi zamieniają mi się w skrzydła.

Widzisz jakiś problem, błąd? Zgłoś!