- Mamo! Jak mogłaś?
- Co "jak mogłam"? Rozpakowuj torby! Pranie trzeba wstawiać. Po dwóch tygodniach w Egipcie wszystko musi iść do pralki.
- Ale jak mogłaś?! - wciąż miała pretensje, ale otworzyła swoją walizkę i zaczęła segregować rzeczy do prania.
- Od lotniska tylko "jak mogłaś, jak mogłaś..." - gdyby Anka była bardziej spostrzegawcza dostrzegłaby, że matka udała doskonale głos i mimikę córki - wielkie mi mecyje. Chyba mu się od tego nie wymydlił?!
- Ale mnie zdradził! Oszust jeden! Obydwoje mnie oszukiwaliście!
- Po pierwsze cię nie zdradził, bo to nie zdrada, a po drugie,
Roman spojrzał z dumą na swoje przedramię. Biała koszulka z logiem Adidasa podkreślała jego wybujałe mięśnie. Szczególnie dwugłowy dobrze się prezentował! Siedział z łokciami podpartymi na stoliku. Rozparł się mocniej i, w jego mniemaniu, dyskretnie rzucił okiem po sali. "Kurwa, nikt nie patrzy!" zaklął w myślach. Lubił jak go podziwiano, jak oczy za nim wodziły. Lepiej damskie, ale gdy jakiś zazdrosny cherlak... i to przyjemnie łechtało ego.
- Znowu się prężysz? - Janek jak zwykle był trochę zazdrosny - Znowu podryw? Za mało ci blondynek?
...więc poszedłem prosto do Agnieszki. Zapukałem w masywne, drewniane drzwi jej starego i w większości jeszcze wciąż drewnianego, domu. Otworzyła mi jej matka. Poznała mnie i zmieszana krzyknęła w głąb domu:
- Agnieszka, do ciebie... - zniknęła
Stałem czekając. Co miałem robić? Powód jej zmieszania aż nadto oczywisty - świeże limo pod okiem. Opuszczony kosmyk włosów nadaremnie próbował zasłaniać sinola. Pobił ją?
Rozmyślania przerwała mi Agniecha, która jak bomba wpadła do sieni.
- Janek? Przyjechałeś? Kiedy? Super, że jesteś! - trajkotała - Zachodź, no chodź. Co u Ciebie? Długo zostaniesz?
...nie czytałeś pierwszej części? Nic nie zrozumiesz. Przeczytaj!
Oszołomiony słuchałem nieustającego łup, łup, łup... Nie było wątpliwości! Ojciec się powoli uspokaja... Ach więc to tak się tu dzieje... Coś jeszcze miałem pomyśleć, ale musiałem odpowiadać na pytania: co u mnie, co u rodziców, w jakiej szkole się uczę, jak długo zabawię na wsi i takie tam dyrdymały... Odpowiadałem i starałem się nie dostrzegać sinej fizdy pod okiem kobiety. Obydwoje nas rozpraszało to monotonne łupanie z kuchni. Ona udawała, że ona nie wie, a ja udawałem Greka po swojemu naprędce odpowiadając,