Roman spojrzał z dumą na swoje przedramię. Biała koszulka z logiem Adidasa podkreślała jego wybujałe mięśnie. Szczególnie dwugłowy dobrze się prezentował! Siedział z łokciami podpartymi na stoliku. Rozparł się mocniej i, w jego mniemaniu, dyskretnie rzucił okiem po sali. "Kurwa, nikt nie patrzy!" zaklął w myślach. Lubił jak go podziwiano, jak oczy za nim wodziły. Lepiej damskie, ale gdy jakiś zazdrosny cherlak... i to przyjemnie łechtało ego.
- Znowu się prężysz? - Janek jak zwykle był trochę zazdrosny - Znowu podryw? Za mało ci blondynek? - Co "prężysz"? Czepiasz się! - Romek niby się odgryzał, ale nie spuszczał oczu z sali - Blondynki fajne, ale wychędożyć coś świeżego nigdy nie zaszkodzi. Widzisz tę szatynkę? O tę tam...
Janek obejrzał się szybko za siebie w głąb pubu starając się podążyć za wzrokiem kolegi.
- Przecież jest z chłopakiem!
- Chuj z chłopakiem! Każdą ci mogę żywcem wyrwać i jeszcze wyruchać w kiblu. Jak dobrze pójdzie oczywiście...
- Z blondynkami chyba dobrze poszło?
Janek wciąż nawracał na gorący temat, bo lubił słuchać świństewek. Z jego urodą wyrwać panienkę przy Romku to raczej szans żądnych, więc chociaż posłuchać chciał.
- Głupiutkie dwie fląderki, żywcem z kawału wyjęte, ale robotę to lubią! - wzrok,chyba w tym momencie rozmarzony, poszybował Romkowi w sufit - Sam nie wiem, która lepsza?! Matka, czy córka?!
- Nie dość, że je obracałeś, to jeszcze na wczasy cię wzięły! Ale ty masz... Albo raczej one głupie jak but!
- No, no! Nie pozwalaj sobie za wiele! To, że mnie wzięły na wczasy to nie takie głupie!
Janek osłupiał. Przecież kumpel przed chwilą mówił, że głupie, a teraz zaprzecza. Zdążył się już jednak przez lata przyzwyczaić do Romka.
- No i jak na tych wczasach?
- Sam widzisz - mięśnie znów się napięły - jeszcze koszulkę Adidasa dostałem!
- Podróbka!
- Chłopie! Coś ty? Z choinki'ś się urwał?! Tam same podróbki! Oryginału za arabskiego boga nie dostaniesz. Ale za to jak wiernie podrobione!
Romek z dumą oglądał swe wydatne mięśnie piersiowe. Gdy je napinał znaczek koniczynki śmiesznie podskakiwał. Nagle zmarszczył brwi i z troską zerknął na swą sylwetkę:
- Nie sądzisz, że przez te dwa tygodnie nieco tu sflaczałem? - pokazał na swoje ramiona
Janek miał gdzieś te jego ramiona. Nie lubił, gdy kumpel o nich mówił, a tym bardziej prężył. Janek do dobrze zbudowanych wcale nie należał. Mówiąc mniej eufemistycznie - w ogóle nie był zbudowany!
- Tu może i sflaczałeś, ale na dole musiałeś zmężnieć! No gadaj, do cholery! Poruchałeś? - znów nawrócił do interesującego go tematu
- Poruchałeś? - Roman się rozluźnił - Stary! Ja codziennie jak królik! Nawet w windzie nie traciłem czasu!
- W windzie rżnąłeś? Nie bałeś się, że ktoś wejdzie?
- Na rżnięcie warunków nie było. Ale wiesz, upał w tym Egipcie non stop, ja w luźnych szortach... Janka wiedziała gdzie ręką zaganiacza szukać!
- Ręką ci robiła? A co na to Anusia?
- Anusia? - Romek wydął pogardliwie wargi - paplała coś i paplała...
- Pozwalała, żebyś ty z jej matką... - Janek nie dowierzał
- No coś ty! Ona o niczym nie miała pojęcia. Matka stawała między nami, sięgała ręką do tyłu i... i robiła swoje.
Romek sięgnął po kufel, pociągnął oszczędnie złocistego płynu i dodał:
- Potem, to się tak wprawiłem, że gdy spuszczałem, to nawet mi powieka nie drgnęła. Normalnie kamienna twarz, stary. Przydaje się!
- Jak to się przydaje? - Janek był niestrudzony - Kiedy niby?
Idąc za przykładem Romka podniósł kufel. W odróżnieniu jednak od kolegi nie oszczędzał piwka. Na siłownię nie chodził, ale piwko to i owszem! Czemu nie! Z zaangażowaniem pociągnął, aż kufel pokazał dno, a Roman, przyzwyczajony widać do pragnienia kolegi, kontynuował:
- No na przykład w autobusie. Jak się jedzie z całym turnusem na wycieczkę. Anusia ci laskę robi, a nikt z pasażerów nawet się nie domyśla.
- No, a ci co siedzieli obok?
- Obok, to siedziała mama. A mi oręż stał jak maszt okrętowy! Głowę sobie nogawką wysadzał więc pomogłem mu, wyciągnąłem na piękny świat i nastawiłem Ance. A ona już wiedziała co z tym się robi, ale wiesz? - zastanowił się - Jak mi robiła loda, to zębami mnie ten... darła, nie to co jej mama!
- Oj zębami to nieprzyjemnie! - Janek udawał, że wie coś na ten temat i szybko, żeby kolega nie zadał kłopotliwego pytania, sam zadał - Córka nie wstydziła się robić ci loda na oczach matki?
- Wstydziła? Stary! Mama udawała, że nic nie widzi. Glanc, zgodnie ze wszystkimi kanonami! Mama patrzyła sobie nieco w bok. A jakże! Dopiero gdy Anka zaczęła się krztusić, to mama jej chusteczkę podała. Zresztą one są ze sobą blisko... czy jak to tam się mówi... A na plaży to obowiązkowy topless! - zmienił temat
- Topless? - Janek aż się pochylił nad stolikiem - chodziły z gołymi cyckami na plaży?
- A kto tam nie chodził z gołymi cycami?! - Romek przeszedł w protekcjonalny ton - Angole, wszystkie Niemry, no cały hotel prawie.
- Ale cycków toś się napatrzył?! Przyznaj się! Brało cię?
Po minie i po wypiekach na twarzy pewnie Janka by brało, ale po minie Romana niewiele dało się wyczytać.
- Blondynki wyróżniały się urodą. Wiesz jakie Niemry są brzydkie! - ni to pytał, ni to stwierdzał - Cycory wisiały na co drugim leżaku. Baby leciwe...
Janek szybko wtrącił:
- No ale ta Janka tez leciwa, no nie?
- Swoje lata ma, to prawda - Romek zgodził się z powagą, trochę śmiesznie potakując głową - ale zbudowana, wysportowana, no i ten cyc...
Rozmarzył się na krótko i dorzucił:
- Pierwszy raz ją szturchnąłem właśnie przy ćwiczeniach.
- Tam na tych wczasach ćwiczyliście?
- Tam też, ale pierwszy raz to było tu, w Polsce. To jakoś tak zaraz na początku naszej znajomości z Anką było... Chyba jeszcze nie chodziliśmy ze sobą, czy już chodziliśmy. Bez znaczenia! Pamiętam, że wpadłem do nich, żeby młodszą po ciuchy do Złotych wyciągnąć. Musiałem zaczekać, bo przetrzymali ją w pracy. Janka przyjęła mnie, posadziła na wersalce, dała Coli i wróciła do ćwiczeń. Wiesz.. ćwiczyła. Takie tam babskie wchodzenie i schodzenie z plastikowego takiego stołka, czy stopnia w takt muzyki. Nuda. Nie to co u nas na siłce!
Przerwał, znów pociągnął delikatnie z kufla i ledwie kiwnął. Już pojawiła się kelnerka.
- Jeszcze jedno piwko dla mojego kumpla! Janek lubi chlupnąć!
A przyciszając nieco głos i lekko puszczając oczko do kelnerki dodał protekcjonalnie:
- My sportowcy musimy się oszczędzać...
Prawie ją klepnął po tyłku, ale chyba dziewczynie to by nie przeszkadzało. Pobiegła do baru w skowronkach.
- Ty nigdy nie zwalniasz! - Janek niby to ganił kolegę, ale podziw w głosie było aż nadto słychać - Ale kończ o tym jak przyszedłeś do tych blondynek, a ona ćwiczyła. Mówisz, że nuda, a ją puknąłeś.
- Nuda to ja miałem na myśli te ćwiczenia! Chłopie, ja bym zwariował tak wchodzić i schodzić z tej deski. Ale popatrzeć jak dupiasta baba buja biodrami w takt muzyki zawsze miło. Na dodatek Janka ma te cyce...
- Duże?
- Stary! Duże i jakie pełne! No niby teraz trochę wiszą...
Zamyślił się. Janek natychmiast go popędził:
- Ale opowiadaj żesz! - podniósł głos bo muzyka, która do tej pory ścieliła się miło po kątach nagle spotężniała.
Romek jakby się rozluźnił. Siadł wygodniej. Rozparł się. Pewnie sobie przypominał jak siedział rozparty na kanapie i patrzył na ćwiczącą Janinę.
- No wiesz, cyce jej się bujały jak...
Didżej znów podkręcił i do uszu Janka doleciało:
- ...potem się wypięła, a pupsko wiesz, normalnie księżyc w pełni... więc mi już sterczał... - muzyka - ...wjechałem jej od tyłu aż po same... - muzyka - ...a jaja mi się bujały jak...